05.03.2012 r.
Wspominałam już, że moja kariera kulinarna wciąż jest raczkująca? Nie do końca mnie to usprawiedliwia, ale.. nigdy nie jadłam chlebka bananowego. Uwielbiam wszelkiego rodzaju keksy i pierniki, byłam więc pewna, że by mi zasmakował, ale jakoś nie znalazłam sposobności aby go przygotować. Dopóki wczoraj nie odkryłam w kuchni czterech dość mocno już brązowych bananów. Nie miałam wątpliwości co z nich przyrządzić, gorzej z wyborem przepisu - postanowiłam, wbrew swoim przyzwyczajeniom, trzymać się jednego konkretnego możliwie najpilniej. Różnice nie są między nimi diametralne, ale chlebki różnią się wyglądem i wartościami odżywczymi. Dylemat zniknął, kiedy trafiłam na ten przepis. Wcale nie określałam kryteriów jako beztłuszczowe i bezcukrowe, przekonała mnie pasja z jaką Sonia opisywała ten wypiek. Choć nie powiem, żebym nie była rada po zorientowaniu się, że to ciasto jest chyba najzdrowszą wersją chlebka bananowego, jaką do tej pory spotkałam. Podczas przygotowywania udało mi się nie ulec i stosować się grzecznie do przepisu. Swoje minimalne modyfikacje podaję w nawiasach.
Aromat, który unosił się w całym domu gdy piekłam to ciasto był niemożliwy. Myślałam, że zwariuję wiedząc, iż jeszcze tyle czasu dzieli mnie od spróbowania (naprawdę intensywnie pachniało już po 10 minutach pieczenia). Po wyjęciu, przestudzeniu, ponownym wstawieniu, dopieczeniu, ponownym wyjęciu i przestudzeniu, i wreszcie sfotografowaniu - mogłam spróbować. Byłam w siódmym niebie. Dokładnie tak sobie to wyobrażałam. Ciasto jest słodkie, wilgotne i zwarte, ale dość puszyste. Mocno bananowe. Cynamon jest lekko wyczuwalny (następnym razem planuję pokombinować z kardamonem lub przyprawą do piernika).
10.01.2014 r.
Wczoraj zrobiłam ten bananowy chlebek już czwarty czy piąty raz w swojej karierze. Poddaję bowiem próbom mój prodiż, za punkt honoru obrawszy sobie wypróbowanie każdego rodzaju ciasta (za mną sernik i drożdżówki – ale to przecież prodiżowe klasyki). Trochę się bałam, ale wyszedł wzorowo! Odrobinę bardziej suchy (może za długo piekłam? Ciężko było ocenić, nie miałam wykałaczki), ale za to jakoś urósł mocniej. Upiekłam go w formie na babkę z kominem, bo innej na razie nie posiadam. Przepyszny jak zawsze... W tej wersji, w roli bakalii dodałam orzechy włoskie, suszone jabłka i morele. Z kolei jako przyprawy, zamiast cynamonu, łyżeczkę mieszanki do piernika i ok. ¾ łyżeczki suszonego imbiru. Przepis uzupełniam o zdjęcia i instrukcje odnośnie przygotowywania w prodiżu.
Pełnoziarnisty chlebek bananowy
(keksówka 25 cm/babka z kominem)
4 bardzo dojrzałe banany
2 szklanki mąki pełnoziarnistej*
1/3 - 1/2 szklanki maślanki
2 jajka
2 łyżeczki cynamonu**
1/2 szklanki musu jabłkowego (zrobiłam sama = 1 średnie jabłko)
1 szklanka wybranych bakalii***
1 łyżeczka sody oczyszczonej
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
1/3 łyżeczki soli
1 łyżeczka ekstraktu z wanilii lub ziarenka z 1 laski
1/4 łyżeczki ekstraktu z migdałów (pominęłam)
* Robiłam już z mąki orkiszowej, pszennej, oraz z "trzech ziaren" (pszenica, orkisz, żyto) Lubelli. Myślę, że większość mąk się tutaj sprawdzi, jedynie razowa żytnia mogłaby okazać się za ciężka.
** Śmiało można zamienić na inne ulubione przyprawy korzenne.
*** Daję zawsze po 1/2 szklanki orzechów i suszonych owoców. Bardzo smakuje mi kombinacja orzechy włoskie i suszone morele. Można dodać jednak wszystko, na co ma się ochotę. Również czekoladę.
W mniejszej misce wymieszać suche składniki: mąkę, sodę, proszek do pieczenia, przyprawy, sól i posiekane bakalie. W większej - zblendować banany z musem jabłkowym, jajkami, ziarenkami wanilii i maślanką (na początku dodajemy 1/3 szklanki, później można ewentualnie rozrzedzić). Roztrzepać dokładnie. Następnie dodać suche składniki do mokrych i wymieszać wszystko tylko do połączenia składników, nie dłużej (najprościej jest użyć w tym celu trzepaczki do białek). Masa powinna być gęsta, ale jednak spadać z łyżki. Przełożyć do formy (wyłożonej papierem lub nasmarowanej masłem i wysypanej mąką). Piec ok. 60 minut w temperaturze 180 stopni Celsjusza. W prodiżu moja babka siedziała 1 godzinę i 15 minut. Przez większość czasu piekło się jedynie z górną grzałką, ale raz po raz zmieniałam na dolną dla zachowania równowagi :)